Święto Sakura w Tokio
Przełom marca i kwietnia to dla Japonii pora kwitnienia wiśni. Co roku Japończycy wypatrują kwiatów, a potem media ogłaszają oficjalnie, że to już się dzieje.
To najweselsze święto roku. Japończycy w czasie sakurowego święta jedzą, piją, robią zdjęcia, śpiewają, opowiadają dowcipy i podziwiają kwiaty. Wszyscy mówią o sakurze (oznacza dosłownie kwiat wiśni): na ulicach, w metrze, w radiu i innych miejscach pożytku publicznego. Ulice są specjalnie udekorowane, w parkach organizuje się festyny, w mieście restauracje i sklepy pękają w szwach od skurowych gadżetów. A to cukierki w kształcie kwiatów wiśni, ciastka mochi barwione na różowo i pakowane w wiśniowe liście, bukiety z białych i różowych gałązek, kimona młodych kobiet we wzory sakurowego święta. Wszędzie, gdzie wzrok sięga widać Sakurę.
Kwiat to pąk wiśni, mężczyzna to samuraj – mówi stare przysłowie japońskie. Jak rycerz – samuraj był symbolem najdoskonalszego mężczyzny, tak też kwitnąca wiśnia, królowa kwiatów, była i jest wciąż jeszcze – symbolem piękna natury japońskiej; jak samuraj zadawał sobie śmierć, by uniknąć piętna hańby, tak kwiat wiśni traci płatki, zanim zwiędnie.Jednak w tym roku mało kto się bawi… Choć po trzęsieniu ziemi i tsunami nie ogłoszono oficjalnej żałoby, władze miasta Tokio zmieniły swój styl życia, dały się przekonać swemu gubernatorowi, 78-letniemu konserwatyście Ishiho Shintaro, by na znak solidarności z ofiarami kataklizmu odwołać doroczny pokaz sztucznych ogni. Po niedawnych nieszczęściach, które spadły na kraj, wiosenne święto nie jest tak hucznie i konsumpcyjnie obchodzone jak zazwyczaj. Japończycy wracają do prostoty, która należy zresztą do ich tradycji. Ucichli sprzedawcy, którzy przed sklepami smażą makaron soba, tako-yaki oraz różne słodkości. W Tokio panuje teraz moda na jishuku, czyli samoograniczanie, posłuszeństwo, samodyscyplina i wyciszenie.
Michał Derenicz, Japonia. Nippon.
W Japonii czasy są ciężkie, więc wszyscy wymagają od siebie więcej i więcej, starając się bardziej. Nikt nie musi im tego narzucać, ani o tym przypominać. Japończycy są nawet za tym, aby podnieść im podatki, by rząd miał więcej pieniędzy na odbudowę kraju. Mimo braku rozporządzeń w sprawie oszczędzania prądu ludzie chodzą na niższe piętra piechotą, przy zgaszonym świetle, wyłączają piecyki elektryczne i rezygnują z podgrzewania swoich elektronicznych sedesów. W Tokio, gdzie zwykle o tej porze, politycy szykują lokalne wybory, kandydaci, którzy tradycyjnie jeździli samochodami i prowadzili agitację przez megafony, przesiedli się na rowery albo chodzą piechotą.
Czy Japończycy zdołają odbudować kraj? Pewnie potrwa to lata, ale nie mam wątpliwości, że tak. Masaaki Shirakawa (szef banku centralnego Japonii), wyraził nadzieję, że japońska gospodarka zacznie notować wzrosty w III kwartale tego roku, gdy produkcja ruszy na większą skalę. Oby!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz